Tomasz Mann: Królewska wysokość

Nic nie zapowiadało, że książę Klaudiusz Henryk odegra istotną rolę w swoim maleńkim państwie. Chociaż przyszedł na świat w rodzinie panującej, był drugim z kolei synem Jana Albrechta i nie jemu miała przypaść sukcesja tronu. W dodatku był dzieckiem nieco ułomnym – jego prawa ręka nigdy nie rozwinęła się właściwie: pozostała krótsza, mniejsza i mniej sprawna od prawej.

Życie księcia Klaudiusza Henryka od początku polegało na wielkim udawaniu: w specjalnie dla niego zorganizowanej szkole nauczyciele pytali go tylko wówczas, gdy mieli pewność - dzięki umówionym znakom -  że doskonale zna odpowiedzi. Nosił mundur wojskowego, mimo że jego ułomności fizyczne nie pozwalały na musztrę i prawdziwe ćwiczenia wojskowe.

 

Wmawiano mu, że jest mądry i potrzebny, ale w rzeczywistości prowadził żywot nieco próżniaczy i nudnawy. Brakowało mu rówieśników, ale po przykrym incydencie, jaki spotkał go na balu mieszczan, kiedy to młodzi tanecznicy zrobili sobie z niego zabawę, opiekunowie bardzo dbali, aby kontakty z przypadkowymi ludźmi były jak najrzadsze. Jedyną osobą, która w tym czasie szczerze lubiła Klaudiusza Henryka, była jego siostra Ditlinda; ta jednak wcześnie wyszła za mąż i opuściła zamek.


Istotnym zwrotem w życiu młodego księcia była śmierć ojca. Głową państwa został, zgodnie z prawem, starszy brat Klaudiusza Henryka Albrecht II. Nie był on jednakże człowiekiem, któremu imponowała władza i który rozkoszowałby się związanymi z nią czynnościami. Wręcz przeciwnie. Wykorzystując swoją chorowitość, scedował prawie wszystkie obowiązki reprezentacyjne na młodszego brata, który  został teraz następcą tronu i otrzymał tytuł królewskiej wysokości.

 

Odtąd więc, to królewska wysokość Klaudiusz Henryk przecinał wstęgi, odsłaniał pomniki i tablice pamiątkowe, witał ambasadorów, odwiedzał lecznice, szkoły i domy sierot. Powtarzał wyuczone formułki, zadawał banalne, standardowe pytania przedstawianym mu oficerom i damom, i równie szybko zapominał nie tylko ich odpowiedzi, ale i twarze.

 

Wszystko wskazywało na to, że w tym biednym kraju, w którym ciężko pracującym ludziom często nie wystarczało na najbardziej podstawowe potrzeby, najmniej przydatną osobą jest wiecznie kłaniający się i salutujący książę.


W życiu jego nie było właściwie dni powszednich ani prawdziwej rzeczywistości: składało się ono z samych momentów o wysokim napięciu.


Jednostajność życia bohatera przerywa przyjazd pięknej Immy, córki miliardera Spoelmanna. Spotkanie z mądrą , wykształconą kobietą, a wreszcie uczucie, jakim ją obdarzył, zmieniają całkowicie Klaudiusza Henryka. Przestaje być pustym książątkiem. Zaczyna interesować się naprawdę losem swego kraju. Sięga po podręczniki ekonomii, próbuje zrozumieć, jak można naprawić upadający kraj.


Co uczynić, aby stanąć na nogach?
[…] Dawno rozważano możliwość sprzedaży niedochodowych kopalń. Przez chwilę – była to chwila duchowej słabości – mówiło się także o pozbyciu się lasów państwowych (sic!).


O ile na początku znajomości Imma nie traktuje księcia serio, o tyle teraz, gdy widzi w nim poważnego i odpowiedzialnego za los kraju władcę, odpowiada uczuciem na jego miłość. Pieniądze jej ojca i mądre ich wykorzystanie są w stanie uratować księstwo. Baśń musi mieć szczęśliwe zakończenie. Przesadzona róża, która do tej pory wydzielała przykrą woń stęchlizny, być może zacznie znowu pachnieć różą.


Królewska wysokość, mimo nieco baśniowego charakteru, tylko pozornie różni się od pozostałych powieści Tomasza Manna. Wartości klasy mieszczańskiej przeciwstawiane nieco abstrakcyjnej, dekadenckiej postawie ludzi żyjących jakby poza pieniądzem: artystów, książąt, to dość częsty motyw twórczości niemieckiego noblisty.

 

I chyba szkoda, że powieść, którą sam autor lubił tak bardzo, a której treści mogą się Polakom nadal wydawać dziwnie aktualne, tak rzadko bywa u nas wznawiana.

Cytaty z: Tomasz Mann Królewska wysokość. Przełożył Witold Hulewicz. Czytelnik, Warszawa 1970.

 

 

2015-08-20