Seks i muzyka. Mistyczny mariaż ciała i dźwięku
Kiedy muzyka zaczęła być kojarzona z seksem, a miłosne uniesienia stawały się faktem za sprawą kilku harmonijnych dźwięków? Nie o wskazanie daty nam tu chodzi, ale związek, który na przestrzeni wieków ewoluował i nadal trwa.
Już William Szekspir pisał, że miłość karmi się muzyką. Jakże może być inaczej, skoro muzyka oddziałuje na nasze ciało i umysł. Wywołuje w nas emocje, wprowadza nas w określony nastrój. Wszystko to za sprawą odpowiednich dźwięków i wibracji, które pobudzają lub uwalniają uwięzioną w naszym ciele energię. W ten oto sposób muzyka może działać rozluźniająco lub stymulująco, na każdego zapewne inaczej.
Jedno jest pewne, muzyka i seks stanowią nierozłączne elementy. Nie wdając się w szczegóły, jak w przeszłości wyglądał ten mariaż, nie sposób zauważyć zmian, jakie dokonały się na przestrzeni ostatniego półwiecza. W 1950 roku seks pojawiał się w tekstach zaledwie 3 procent piosenek, podczas gdy 20 lat później liczba ta wzrosła do 40 procent. Po roku 2000 tematyce tej poświęcona była już większość utworów.
Można powiedzieć, że związek miłości i muzyki oraz wpływ tej ostatniej na seks to historia ewolucji czy może raczej rewolucji obyczajowej, jaka dokonała się na przestrzeni wieków i ostatnich dekad. To temat szczególnie interesujący dla naukowców, którzy próbują ustalić, jak muzyka wpływa na nasze życie seksualne. I choć wydaje się to niewiarygodne, istnieją badania, które tę zależność dokładnie zmierzyły. Co z nich wynika?
Przykładowo to, że najlepszą muzyką do łóżka jest jazz. Miłośnicy tego gatunku mają znacznie bardziej udane stosunki seksualne niż fani muzyki pop. W każdym razie uprawiają seks o 34 procent od nich częściej. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Saksofon… Jego przenikliwe, ostre brzmienie wprowadza niezwykle erotyczny nastrój.
Jeśli macie plany na romantyczny wieczór zrezygnować należy z muzyki poważnej. Ta choć może zdradzać wyrafinowany gust, negatywnie oddziałuje na libido. Wpływa wręcz na obniżenie potrzeb seksualnych, usypia zmysły. Z pewnością też dobrym wyjściem nie jest wspólne słuchanie piosenek heavy metalowych. Te z kolei sprawiają, że stajemy się marudni i zgorzkniali. W takim nastroju trudno o miłosne uniesienia.
Czego więc słuchać, jeśli nie przepadamy za jazzem? Naukowcy podpowiadają, że doskonałym tłem dla miłosnych igraszek będzie rytmiczna melodia naśladująca rytm naszego serca, od 70 do 100 uderzeń na minutę.
Polecamy więc na dobry stan mistyczny mariaż seksu i muzyki. (bp)
2015-04-10