Samoocena wpływa na aktywność seksualną
Sposób, w jaki oceniamy swoją atrakcyjność, ma wpływ na podejmowaną przez nas aktywność seksualną. Jak wygląda ta zależność w świetle współczesnych badań naukowych?
Prowadzone w tym zakresie badania podsumowuje publikacja z 1972 roku amerykańskiego socjobiologa Roberta Triversa. Jest on twórcą teorii inwestycji rodzicielskiej. Zgodnie z nią najogólniej mówiąc, wysiłek włożony w wychowanie potomstwa opłaci się, bo będzie ono wybredne w doborze partnera. Publikacja rozwija tę myśl o kilka interesujących wątków.
Rodzice mają ogromny wpływ na kształtowanie się samooceny potomstwa. Wychowanie dziecka w przekonaniu co do istotnych wartości, jakie ono sobą reprezentuje, pozwala uchronić je przed nierozważnymi decyzjami w kontaktach z płcią przeciwną.
Trivers właściwie potwierdza to, co oczywiste: samoocena inaczej przekłada się na podejmowanie aktywności seksualnej chłopców i dziewcząt. Uznanie otoczenia, będące obiektywnym potwierdzeniem urody dziewczyny, może podnieść jej samoocenę. To zaś w efekcie sprzyjać będzie jej większej powściągliwości seksualnej.
W przypadku chłopców czy młodych mężczyzn jest wręcz odwrotnie. Wysoka samoocena skłania ich raczej do poszukiwania przelotnych kontaktów, będących dodatkowym potwierdzeniem ich dobrej prezencji czy wysokiego statusu. Bardziej stałymi w uczuciach okażą się panowie o niższej samoocenie.
Co więcej, Trivers dowodzi, że im bardziej atrakcyjna jest dorastająca dziewczyna, tym większe ma szanse na awans przez małżeństwo z mężczyzną o wyższym statusie społeczno-ekonomicznym. Jakkolwiek szanse te maleją, jeśli wykazuje ona zbyt dużą aktywność seksualną. Przystojni i bogaci mężczyźni szukają bowiem partnerek godnych siebie. Te muszą wyróżniać się urodą i zachowywać obyczajową powściągliwość.
Trzeba też dodać, że teorie Triversa wcale nie są odosobnione. W latach 90. XX wieku psycholodzy wyraźnie wskazywali już na korelację między samooceną kobiety i jej seksualnymi obyczajami. Duża liczba kontaktów seksualnych w przypadku kobiet o niskiej samoocenie świadczy przede wszystkim o ilości podejmowanych prób znalezienia właściwego partnera.
Nieatrakcyjne kobiety mają przecież z założenia mniejsze szanse. Te zresztą maleją wraz z kolejną znajomością, zaczyna bowiem działać mechanizm opisany przez Triversa.
I choć to tylko naukowe teorie, trudno je lekceważyć, zwłaszcza gdy mowa o problemie niezamężnych nastoletnich matek. Te najczęściej mają niską samoocenę i pochodzą z ubogich środowisk. Stanowią modelowy przykład. (bp)
2015-01-11