Mecz Zombie (2014): Benjamin Rocher, Thierry Poiraud

Filmy wykorzystujące motyw zombie nierzadko okazują się esencją kiczu. Tym bardziej zwracają na siebie uwagę filmy, które zgrabnie mieszają konwencje horroru i komedii, a nad wszystkim unosi się ryczenie umarłego zombie. Mecz piłkarski też nabiera wówczas zupełnie innego wymiaru.

Od kiedy George Romero w 1968 za własne, ciężko zarobione pieniądze nakręcił kultowy horror Noc żywych trupów, filmy grozy nabrały nowego - czasami przerażającego, a czasami żałosnego wymiaru. Widzowie odkryli nowy gatunek potwora, czyli ożywionego umarłego – zombie.

Od tamtej pory kinematografia chętne sięga po motyw chodzącego trupa obrzydzając go coraz bardziej. Zombie często mieli pecha, tak jak genialni aktorzy, którzy pojawiali się w nieudanych produkcjach. Często nawet zapominano, że zombie najlepiej się czują w rolach drugoplanowych…

Dynamiczny i autentycznie wciągający widza Mecz Zombie (Goal of the Dead, Francja 2014) przywrócił żywym trupom należyte miejsce w kinematografii. Za sprawą dwóch francuskich reżyserów, którymi są Thierry Poiraud i Benjamin Rocher rozbawiani i przerażani widzowie przez dwie godziny mogą z zapartym tchem śledzić brawurową akcję podczas rozgrywek piłkarskich.


Oczywiście, film nie jest ani filmem gore, ani typową komedią. Zwolennicy jednego lub drugiego gatunku filmowego mogą się nawet czuć znudzeni, ale to nie zmienia faktu, że Goal of the Dead to kawał porządnego kina. Twórcy filmu umiejętnie i swobodnie żonglowali estetyką i bardzo poprawnie wykorzystali montaż.

Absurdalnie brzmiący tytuł filmu jak najbardziej podsumowuje fabułę produkcji Thierry Poiraud i Benjamina Rocher. Kończący karierę piłkarz przyjeżdża z paryską drużyną do swojego rodzinnego miasteczka, by stoczyć z gospodarzami mecz, który zabawnie przeradza się w krwawą jatkę.


 

Chociaż twórcy filmu nie silą się o społeczny przekaz i filozoficzną misję, to jednak Mecz Zombie jest filmem, który żartobliwie i bez pompatycznego napięcia ujawnia hipokryzję i zakłamanie przemysłu sportowego. Rywalizacja zieje nienawiścią, w której pławią się nie tylko kibice, ale również sportowcy, sędziowie oraz wszelcy piłkarscy działacze i inwestorzy.

Symbol klubu piłkarskiego stał się nowożytnym totemem plemiennym. Nie upodobanie do sportu, ale miejsce urodzenia determinuje zainteresowania i lojalność wobec drużyny. W odpowiedniej, fanatycznej oprawie tytuł filmu wydaje się już mniej absurdalny.

Film można było obejrzeć w grudniu 2014 w warszawskiej Kinotece podczas festiwalu Black Bear Filmfest.
 

 

 

2014-12-08