Królowa praczka. Kazimierz Brandys: Matka Królów

Wydarzenia 1956 roku, w konsekwencji których zmieniło się w Polsce całe kierownictwo partyjne, a pierwszym sekretarzem PZPR został przebywający do niedawna w więzieniu Władysław Gomułka, rozpoczęły tzw. odwilż. Potępienie stosowanych wcześniej praktyk, poluzowanie cenzury i otwarcie  na Zachód rozbudziło nadzieje Polaków, i chociaż odwilż trwała krótko, zaowocowała wieloma znaczącymi utworami literackimi, które opisywały czarne lata stalinizmu.

Jedną z najbardziej znaczących powieści z tego cyklu jest niewątpliwie Matka Królów Kazimierza Brandysa, pokazująca życie zwykłych ludzi nie tylko w dwudziestoleciu międzywojennym i w czasie II wojny światowej, ale przede wszystkim w okresie tworzenia się państwa robotników i chłopów.


Bohaterką utworu jest niewykształcona, wywodząca się z nizin społecznych warszawianka, której los w żadnej mierze nie oszczędził i która od trzydziestego roku życia samotnie boryka się z różnymi trudnościami, aby nakarmić, ubrać i wychować czterech małych synków.


Tytuł utworu to nie tylko ironiczne nawiązanie do powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego, której bohaterka, Sonka Holszańska,  przeszła do historii jako matka dwóch polskich monarchów.


Łucja Król, bohaterka powieści Kazimierza Brandysa, to przede wszystkim matka swoich synów. To z myślą o nich chwyta każdą nadarzającą się pracę, to dla ich dobra gotowa jest na omijanie niektórych zasad Dekalogu, to ich przyszłość niepokoi ją najbardziej.


Ale czasy nie pomagają Łucji w wychowywaniu synów. Ukochany Klemens jest torturowany przez gestapo, jeden z bliźniaków prowadzi w czasie okupacji podejrzane interesy, a najmłodszy Staś nie ma możliwości rozwijania  talentów. Silna i twarda Łucja ma swój własny kodeks etyczny: szmugluje żywność, przechowuje uciekiniera z getta i nie waha się ani chwili, gdy trzeba poćwiartować i utopić w trzech workach zabitego wcześniej Niemca.


Człowiek zabija, bo jego mogą zabić – stwierdza. Ale krzywda ludzka jest niezagojona. Ze ściętą głową swego kata w dłoniach człowiek nie staje się szczęśliwy.


Wydawało się , że koniec wojny i nowy ład przyniesie szczęście ludziom takim jak Łucja. Zaczęło się pomyślnie: przeżyli wojnę wszyscy jej synowie; także zmieniony do niepoznania po gestapowskich torturach Klemens i Zenon, który wrócił z robót w Rzeszy.


Ale życie matki młodych Królów nie odmieniło się na lepsze w nowym ustroju. Ciągle musi zarabiać praniem, ciągle pieniędzy wystarcza wyłącznie na najbardziej podstawowe potrzeby. Skąd Łucja czerpie siłę? Chyba z nadziei, że inaczej będą żyli jej synowie. Nie rozumie wiary Klemensa w szlachetność komunizmu, ale mu nie przeszkadza w jego wyborach.

 

Cieszy się, że Staś może się wreszcie uczyć i że jest jednym z najlepszych uczniów, ale jednocześnie ma poczucie, że traci z nim kontakt. Chociaż decyzje Romana i Zenona są diametralnie różne, o nich w zasadzie może być spokojna: Roman szybko robi partyjną karierę , a stojący z boku rzeczywistości Zenon jest przynajmniej z matką.


Ani aresztowanie kryształowo szlachetnego Klemensa, ani występek Stasia nie załamują Łucji. Przygniatają, dodają zmarszczek, ale nie załamują. Królowa próbuje działać, chce dotrzeć do Lewena, którego podczas okupacji przechowywała, a który teraz jest wysoko postawionym dostojnikiem partyjnym. Walczy o uwolnienie Stasia, a potem roztacza opiekę nad jego ciężarną dziewczyną i nienarodzonym wnukiem.

 

Wszystko zależy od tego, by umieć pozostać do końca takim, jakim się jest - uważa. Nie ma pretensji do losu, nie sądzi , że jej życie było pasmem nieszczęść. Przeciwnie, uważa, że innym było ciężej.


Motywem scalającym przedwojenne i powojenne losy Łucji są listy pisane do prezydentów Ignacego Mościckego i Bolesława Bieruta z prośbą o pomoc. Znamienne, że obie prośby pozostają bez odpowiedzi.


Matka Królów wydana została w roku 1957 i w PRL-u nigdy potem nie doczekała się wznowienia. Następne wydanie powieści miało miejsce dopiero w 1991 (Wydawnictwo Offmax). Za to w roku 1982 Matka  Królów została sfilmowana, a w rolę Łucji wcieliła się genialnie Magda Teresa Wójcik (na zdjęciu). Film okazał się najdłuższym półkownikiem – jego premiera odbyła się dopiero w roku 1987 (oficjalna w 1988).

Cytaty z: Kazimierz Brandys, Matka Królów. Czytelnik, Warszawa 1957r.
 

 

 

2015-09-16