Czy seks oralny jest bezpieczniejszy?
Seks oralny stanowi często wstęp do współżycia seksualnego. Młodzież traktuje go jako swoiste preludium, z wielu powodów znacznie bezpieczniejsze od tradycyjnego stosunku płciowego. Czy słusznie? Czy seks oralny jest w pełni bezpieczny?
Amerykańscy naukowcy przepytali 6346 osób, badając ich zachowania seksualne w latach 2007-2010, w wyniku czego udało się ustalić, że 66 procent kobiet i 65 procent mężczyzn miało doświadczenia seksu oralnego. Niemal w przypadku jednej czwartej z nich seks oralny poprzedzał tradycyjny stosunek płciowy.
Inne badania pokazały z kolei, że coraz więcej młodych ludzi podejmuje wszelkie formy aktywności seksualnej później niż ich rodzice i dziadkowie.
Ustalono też, że zarówno chłopcy (44 proc.), jak i dziewczęta (39 proc.) podejmują próby seksu oralnego mniej więcej w podobnym wieku 15-17 lat.
Z ostatniego amerykańskiego raportu wynika, że pierwsze zbliżenie następuje nie później niż w ciągu pół roku od próby seksu oralnego.
Niemal dwie trzecie amerykańskiej młodzieży, w wieku od 15 do 24, uważa również, że seks oralny jest bezpieczniejszy od tradycyjnego, biorąc pod uwagę ryzyko ciąży czy przenoszenia ewentualnych chorób.
Naukowcy, na czele z Casey Copen z Center for Disease Control and Prevention (CDC) w Atlancie, alarmują, że świadomość młodzieży w tej materii nadal pozostaje zbyt niska. O ile zagrożenie ciążą w przypadku seksu oralnego rzeczywiście spada do zera, trudno o tym samym powiedzieć w przypadku chorób przenoszonych drogą płciową i HIV.
Craig Roberts, epidemiolog z uniwersytetu w Wisconsin, dowodzi, że nie ma czegoś takiego, jak całkowicie bezpieczny seks. Seks oralny rzadko kiedy odbywa się w prezerwatywie, a w związku z tym nie chroni przed opryszczką, rzeżączką czy chlamidą.
Choć opryszczkę narządów płciowych i jamy ustnej wywołują dwa różne wirusy HSV1 i HSV2, przypomnieć trzeba, że te w czasie stosunku oralnego mają okazję połączyć swe siły. Zmutowany wirus, przekazany dalej może być silniejszy, a choroba trudniejsza do wyleczenia, mimo że jej objawy pozostaną niewidoczne.
Podobne ryzyko istnieje w przypadku rzeżączki, której dwoinki częściej znajdują się na penisie niż w pochwie. Zazwyczaj chorobą atakowana jest szyjka macicy, do której podczas oralu nie ma dostępu. Z tego powodu podczas uprawniania miłości francuskiej na większe niebezpieczeństwo narażone są kobiety niż mężczyźni.
Równie łatwo, jak w przypadku rzeżączki, o zakażenie podczas seksu oralnego chlamydią. Znacznie rzadziej, ale jednak dochodzi do przekazywania innych chorób, np. kiły, której ryzyko podczas seksu oralnego bez zabezpieczeń oceniane jest na 15 proc. Uważać też należy na zabawy określane jako anilingus, które dla odmiany grożą wirusowym zapaleniem wątroby typu B. (bp)
2015-04-04